Mitchel - Atlas chmur

Dzisiaj recenzja lektury trudnej. Czytałam ją ponad tydzień i... nie żałuję, choć do autora raczej nie wrócę.

Powieść Mitchela "Atlas chmur" to na pewno opowieść o przemijaniu. Co prawda w wielu książkach przewija się ten temat, bo kto z nas czasami nie zamyśla się nad sensem ludzkiego życia, ale autor ewidentnie chciał sprawić, żeby co kilka stron czytelnik przystanął i zadumał się nad tym, jaką istotą jest człowiek.
Czytałam długo nie tylko dlatego. Lektura zajęła mi prawie tydzień, bo autor przeskakuje z bohatera na bohatera, ze stylu w styl, z historii w historie. Tylko po to, by je spleść, choć początkowo może wydawać nam się dziwne, co łączy sześć oderwanych od siebie osób. Chwila nieuwagi przy czytaniu może sprawić, że zwyczajnie się zgubimy.

Pierwszym bohaterem jest notariusz. Podróżuje statkiem, nie wiemy w jakim celu, lecz wiemy że szuka kogoś, co ma związek z ostatnią wolą jego klienta. Jest to dziennik pokładowy z dziewiętnastego wieku, zatem i narracja jest specyficzna. Jest to człowiek z wyższych sfer, wykształcony, przeżyjemy z nim kilka przygód, lecz to jego opowieść najbardziej mnie nużyła i polubiłam go dopiero na sam koniec.

Drugim bohaterem jest uzdolniony muzyk, biseksualista, który mieszka w domu cenionego kompozytora. Pomaga mu tworzyć nowe dzieła, a przy okazji romansuje z żoną gospodarza. Jego przygody opowiadane są w formie listów do swojego kochanka.

Trzecia historia dotyczy ambitnej dziennikarki. Tu już narracja jest trzecioosobowa, a przygody kobiety, to praktycznie thriller.

Najśmieszniejsza historia - czwarta - dotyczy wydawcy, który ucieka przed bandytami. Uważają oni, że mężczyzna ma u nich dług. Dziwne zrządzenie losu sprawia, że trafia do domu starców, choć początkowo myśli, że do hotelu.

Piąta opowieść zabiera nas w przyszłość. Poznajemy historię kelnerki - ni to człowieka, ni to robota - fabrykanta, bo tak o niej mówią wiedzie życie, które tak naprawdę od początku do końca jest mistyfikacją.

Jako ostatnią poznajemy opowieść starego mężczyzny, również z przyszłości, jest już po upadku ludzkości. Wszystkie te historie przeplatają się, by na koniec doprowadzić nas do celu, do zrozumienia, o co tak naprawdę chodziło autorowi.

Kluczem do wyjaśnienia wszystkich wątków jest... reinkarnacja, czego domyśliłam się dość szybko. Jednak po lekturze całości, ale też po lekturze każdej historii, możemy postawić sobie wiele pytań. W jakim kierunku zmierza człowiek? Co jest dla ludzkości tak naprawdę ważne? Dlaczego wciąż dążymy do władzy, kontroli nad każdym aspektem naszego życia, chcemy ulepszać to, co jest już przecież dobre. Często podążamy po tzw. trupach do celu, jesteśmy zepsuci, zdegenerowani, nastawieni na konsumpcjonizm, własne cele i nie zważający na cierpienie innych. Jakże smutny to wniosek...
Człowiek na przestrzeni stuleci wcale się nie zmienił. Zmieniła się technologia, język, klimat, możliwości, ale tak naprawdę tym wszystkim, co nas otacza, zagłuszamy własne sumienia.

Rozczarowaniem było dla mnie zakończenie. Niestety, odniosłam wrażenie, że Mitchel chciał bardzo szybko i pobierznie skończyć powieść, a szkoda, bo może gdyby było inne,  wniosków byłoby jeszcze więcej...

Przeczytajcie, jeśli macie trochę czasu, bo mimo wszystko, warto.

Autor: David Mitchel
Tytuł: "Atlas chmur"
Wydawnictwo: Mag
Ocena: 4,5

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

recenzje ponownie

Jensen - Rodzina

Pamuk - Biały zamek