Witkiewicz - Czereśnie zawsze muszą być dwie

Cieszę się, że uległam namowom, że kupiłam i wkroczyłam w weekend z tą książką. Odprężyła mnie, rozbawiła, a nawet wzruszyła...

Zofia Krasnodębska nie chce być taka, jak każą jej rodzice. Zamiast wymarzonej przez nich medycyny wybiera architekturę, przyjaźni się ze starszą panią i to jej zwierza się ze wszystkich sekretów. Jedyne, co w życiu Zosi nie do końca wychodzi to dobór partnerów. Gdy po śmierci starszej przyjaciółki dziewczyna otrzymuje w spadku dom w Rudzie Pabianickiej jej życie się odmienia. Czy Zosia znajdzie wreszcie miłość? I czy będzie szczęśliwa w willi, w której przed laty stała się tragedia?

Fabuła i styl
Historia opowiedziana jest nam w dużej mierze przez Zosię. Poznajemy ją, gdy kończy piętnaście lat, a żegnamy się z opowieścią, kiedy nie jest już małą dziewczynką, ale młodą panią architekt odnajdującą spokój. Jednocześnie opowieść Zofii przeplata się z historią willi, która dzieje się od lat trzydziestych, do lat sześćdziesiątych XX wieku.
Nie powinnam się tego czepiać, bo to obyczajówka z elementami romansu, ale to co przeszkadzało mi najbardziej to pośpiech. Wszystko w powieści dzieje się tak szybko, że nie byłam w stanie przywiązać się jakoś bardziej do bohaterów, wydarzeń i miejsc. Niestety, ale czuję, że po weekendzie zapomnę, o co chodziło w całej fabule.
Przeszkadzała mi też pewna niekonsekwencja względem rodziców głównej bohaterki. Raz są przedstawiani jako oschli, nagle przytulają Zofię i potrafią nawet żartować. Raz nie lubią jej narzeczonego, aby za kilkanaście stron okazało się, że jest on tak czarujący, że potrafi ich przekonać tym, że ubiera się w garnitur...
Jednocześnie uważam, że to najlepsza i najbardziej przemyślana książka autorki. Czytałam już trzy pozycje Witkiewicz i w żadnej nie czuło się takiej magii mimo tego pędu właśnie. Magdalena WItkiewicz potrafi pięknie pisać o miłośći. Nie jest wulgarna, nahalna, prowadzi nas z bohaterami do finału i... zostawia ich, byśmy mogli sami dopowiedzieć sobie, jak to się skończy.
Podniosłam też ocenę dlatego, że w książce są elementy historii. Może dla mnie opisywane za krótko, za bardzo po łebkach, ale jednak, autorka sama w podziękowaniach przyznaje, że sporo czytała o przedwojennej Łodzi i to widać.

Bohaterowie
Zofia Krasnodębska jest architektem. Nieszczęśliwie składają się jej losy miłosne, lepiej życie zawodowe. Poznajemy ją jako naiwną, nieśmiałą dziewczynę, rozstajemy się z poważną, wiedzącą, czego chce kobietą. Do wszystkich zadań podchodzi z zapałem, nie ma dla niej problemów nie do rozwiązania (chyba, że jest to zmiana koła), jest lojalną przyjaciółką i kochającą partnerką. Dla najbliższych jest w stanie zrobić wszystko.
Szymon Jarosławski to lekarz z tragiczną przeszłością. Spokojny, mądry i odpowiedzialny. Jest równowagą dla czasami porywczej Zosi. Dżentelmen w każdym calu potrafiący za miłość odwdzięczyć się jeszcze większą miłością.

Jeśli chcecie przeczytać powieść o tym, że każdy człowiek potrzebuje drugiego człowieka, polecam!

Autor: Magdalena Witkiewicz
Tytuł: "Czereśnie zawsze muszą być dwie"
Wydawnictwo: Filia
Ocena: 4

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

recenzje ponownie

Jensen - Rodzina

Pamuk - Biały zamek