Dom, którego nie było - Dorota Schrammek

Trafić na dobrą obyczajówkę, to jak trafić szóstkę w totka. No, chyba że to ja mam pecha, bo zwykle jeśli już zacznę czytać coś, co kryminałem nie jest, to mam problem, żeby dobrnąć do końca.
Jakie było moje zdziwienie, pozytywne oczywiście, gdy mogłam pochłonąć powieść Doroty Schrammek.

Karolina, Daria, Katarzyna i Łucja. Cztery kobiety. Każda z problemami.
Karolina jest siłą roboczą w swoim rodzinnym domu, a dla matki liczy się młodsza siostra. Darią w dzieciństwie zajmuje się tylko ojciec, bo matka nie czuje instynktu macierzyńskiego. Katarzyna spędza dzieciństwo w kościele z babcią, a Łucji w domu wmawia się, że tylko wyższe sfery coś w życiu osiągną. Czy cztery zagubione osoby odnajdą cel w życiu? Czy kontakt z matką po latach kłamstw i żalu jest możliwy? Czy kilka pozornie przypadkowych zdarzeń może odwrócić zły los?

Fabuła i styl
Muszę przyznać, że książkę czyta się bardzo szybko. Ja miałam problem, żeby się od niej oderwać. Ale nie byłabym sobą, gdybym się troszeczkę nie poznęcała nad treścią.
Po pierwsze: zbiegi okoliczności. Jeszcze to, że ktoś z kimś chodzido jednej szkoły, a po latach się spotyka, rozumiem. Zdarza się w życiu każdego. Nawet to, że pozornie nie powiązani bohaterowie są jednak ze sobą powiązani, też w miarę akceptuję. Tylko nie ciągle! Bałam się, że niebawem okaże się, że wszyscy w tej książce to jedna, wielka rodzina i popełnia się tam zbiorowe kazirodztwo, ewentualnie poligamię. Warszawa to jednak duże miasto i każdy każdego tam nie zna.
Po drugie: czyny bohaterów. Pod koniec powieści jedna z pań zaczyna rodzić, jak sama mówi, ma regularne skurcze i ktoś musi jej pomóc pojechać na porodówkę. Świetnie, rozumiem, nie wzywa karetki. Tylko, dlaczego biegnie do samochodu? Myślałam raczej, że rodząca od biegania jest daleka...
Po trzecie wreszcie: przyspieszona akcja i nie dopatrzenia. Na początku dziecko jednej z bohaterek nie sepleni, a w połowie książki sepleni. No i, dlaczego, ach, dlaczego, pod koniec robi się szybko, trochę byle jak i serialowo? Gdyby nie to, to książka zasługiwałaby na piątkę!

Bohaterowie
Dorota Schrammek świetnie ich kreuje. Każda postać jest wyrazista, ma swój odrębny charakter i zachowanie.
Karolina to cicha i skromna dziewczynka. Wyrasta na oddaną dzieciom matkę, która nie widzi niczego poza domem. Charakteryzuje ją perfekcjonizm.
Daria to rozpieszczana przez ojca jedynaczka. Rośnie na kobietę, która ponad wszystko ceni dobrą zabawę, a córka jest dla niej przeszkodą w spełnianiu planów.
Katarzyna jest bogobojną dziewczynką. Z czasem staje się kobietą, która wszystko podporządkowuje woli boskiej, a każdy cios przyjmuje z pokorą.
Łucja to dziecko z wyższych sfer, a później kobieta, która każdego mężczyznę traktuje jak zabawkę, którą bardzo szybko można porzucić na rzecz cenniejszej zdobyczy.
Myślę, że na swój sposób lubiłam cztery bohaterki. Każdej w jakimś sensie było mi żal, w każdej próbowałam dostrzec dobro i z każdą - w niektórych momentach - się utożsamiałam. Próbowałam też stawiać się w ich sytuacjach, zastanawiałam się, co ja zrobiłabym na ich miejscu.

Jeżeli, tak jak ja, chcecie przepaść w światach: Karoliny, Darii, Katarzyny i Łucji, przeczytajcie!

Autor: Dorota Schrammek.
Tytuł: "Dom, którego nie było".
Wydawnictwo: Szara Godzina.
Ocena: 4,5.

Komentarze

  1. Hm... póki co wpisywać jej na listę nie będę, bo cała masa innych książek do przeczytania czeka. Ale dobrze wiedzieć, że są godne uwagi obyczajówki :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, skąd to znam, mnóstwo książek, a czasu mało nate miliony :)
      Warto naprawdę, buziaki :*

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

recenzje ponownie

Jensen - Rodzina

Pamuk - Biały zamek