Brunatna kołysanka. Historie uprowadzonych dzieci - Anna Malinowska

To nie będzie typowa recenzja. To będą raczej przemyślenia. Właśnie zamknęłam książkę i mam ich... może nie dużo, ale na pewno tłoczą się w mojej głowie. Mogłabym to napisać jutro, ale zapewne wtedy nie byłoby to już tak świeże jak dziś...

Czym był lebensborn? Czy kilkuletnie dziecko może zapomnieć język ojczysty i rodziców? Jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości? Czy po przejściu przez niemiecki sierociniec, a niejednokrotnie później przez dom dziecka w Polsce można komuś zaufać? Kim był Roman Hrabar?

Ten reportaż kosztował mnie wiele emocji. Często przerywałam lekturę, żeby odetchnąć, przemyśleć, spróbować chociaż przez moment postawić się w sytuacji opisanych przez autorkę ludzi.
W okrutny sposób dzieci odrywano od rodziców. Wmawiano im, że nie są już Polakami, ale Niemcami. Kolor włosów i oczu, rozstaw oczu, obwód głowy, to były wyznaczniki aryjskości. A potem sierociniec, zakaz mówienia po polsku, bicie, głód i nowi rodzice (jeżeli się tacy zgłosili). W nowych domach dzieci często były kochane, lecz zdarzało się, że zostawały siłą roboczą.
Po 1945 roku starano się odzyskiwać polskie dzieci i łączyć je z utraconymi rodzicami. Jeżeli nie udało się rodziny dziecka odnaleźć, trafiało ono do polskiego domu dziecka i tam czekało na rodzinę zastępczą.
Bohaterowie reportażu często zadają sobie pytania: kim jestem? Czy gdybym został/została w Niemczech, moje życie byłoby inne? Dlaczego nikt mnie nie szukałł? Czy niemieccy rodzice naprawdę nie wiedzieli, że jestem polskim dzieckiem?
Wielkim szacunkiem obdarzyłam człowieka, który całym sercem zaangażował się w pomoc ofiarom lebensbornu. To mecenas Roman Hrabar. Od samego początku starał się pomóc każdemu, kto o tą pomoc się do niego zwrócił. Mało tego, robił to nie dla poklasku, a niewielu wie, kim był.
Zgadzam się z Romanem Hrabarem: dla bohaterów książki wojna się nie skończyła. Ona wciąż trwa, a ich dzieciństwo pozostawiło po sobie trwałe ślady. Dzieci, które próbowano zniemczyć mają problemy z zaufaniem, często nie wiedzą, kim są i chcieliby dowiedzieć się choćby szczątkowych informacji o swoim pochodzeniu. To na pewno przywróciłoby im spokój. Oderwanie dziecka od rodziny to wielki cios, to oderwanie nie tylko od mamy i taty, ale od kultury, tradycji, języka i ojczyzny. Warto o tym pamiętać, aby coś tak potwornego już nigdy się nie powtórzyło...

Autor: Anna Malinowska
Tytuł: "Brunatna kołysanka. Historie uprowadzonych dzieci".
Wydawnictwo: Agora.
Ocena: 5,5.

Komentarze

  1. Nie miałam pojęcia o istnieniu tej książki. Z jednej strony się jej boję, a z drugiej wiem, że muszę przeczytać. Dopisuję do listy!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

recenzje ponownie

Jensen - Rodzina

Pamuk - Biały zamek