Aleksandra Marinina - Śmierć i trochę miłości

Z książkami autorki jest zwykle tak, że jak już zacznę czytać, to nie mogę się oderwać. I nie do końca chodzi tu o zagadkę kryminalną (o ja okropna, znowu wiedziałam, kto morduje), bardziej o Anastazję Kamieńską, którą uwielbiam. Zawsze dzięki niej: albo śmieję się w głos albo mam jakieś egzystencjonalne przemyślenia.

Anastazja Kamieńska wychodzi za mąż. Ten fakt ją tak stresuje, że zaczyna zachowywać się irracjonalnie. Na domiar złego otrzymuje list, w którym ktoś ostrzega ją, żeby za mąż nie wychodziła, bo pożałuje. W tym samym czasie list dostają też inne kobiety i giną zastrzelone w urzędzie stanu cywilnego. Kto morduje? Czy życie Kamieńskiej jest w niebezpieczeństwie? Czy urlop sprawi, że nie będzie się zajmowała tą sprawą?

Fabuła i styl
Te kryminały po prostu się dobrze czyta. Wszystko ma tu sens, to jedne z tych książek, w których można się zatracić, żeby jak najszybciej dowiedzieć śe, kto zabija i dlaczego to robi. I chociaż ja wiedziałam, kto, to kolejny raz przepadłam. Dlaczego więc uważam, że to kryminał na cztery z plusem? Bo zakończenie nie zaskakuje, a całość jest raczej sztampowa. Nie chciałam, żeby powieść się skończyła, ale z drugiej strony czekałam na wow, które nie nastąpiło.

Bohaterowie
Anastazja Kamieńska szykująca sie i biorąca ślub, to już zjawisko niesamowite. Jak w poprzednich częściach mówi otwarcie, że jest patologicznie leniwa, że tłumy ją męczą, a praca za biurkiem jest dla niej najlepsza. Dlaczego lubimy Nastię? Właśnie dlatego, że każdy z nas jest czasami leniem. Ja jednak cenię ją za szczerość wobec siebie. Major Kamieńska przyznaje się do tego, że nie jest piękna, ma blade oczy, nijaką twarz i szare włosy. Mimo to jest inteligentna, a rozwiązania spraw dopatruje się w najmniej spodziewanych momentach i miejscach. Zwraca uwagę na szczegóły, a pozornie oderwane od siebie elementy łączy w spójną całość.
Drugą zasługującą na uwagę bohaterką jest Tamila Bartos. Jest to matka jednej z panien młodych. Okrutna, cyniczna i bezkompromisowa. Aż strach pomyśleć, że istnieją tacy ludzie... I tu brawa dla autorki, bo pani Bartos jest tak inna od Anastazji Kamieńskiej, że aż dech zapiera, że stworzyła je ta sama osoba.

Opisy relacji międzyludzkich, to jak przedstawiła losy bohaterów, nawet tych drugoplanowych, które już nie będą w następnych tomach omawiane, a jednak wydaje nam się, że znamy ich na wylot, dodatkowo zagadka kryminalna i major Kamieńska, to wszystko składa się na naprawdę dobrą powieść. Polecam!

Autor: Aleksandra Marinina
Tytuł: "Śmierć i trochę miłości
Wydawnictwo: W.A.B
Ocena: 4,5.

Komentarze

  1. Ja się pytam: kiedy na te wszystkie książki znaleźć czas? Niemniej, brzmi naprawdę fajnie, no i polska autorka, a dla mnie to bardzo zachęcające :) Bo przecież Polacy nie gęsi i swoich autorów mają :D
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba cię zasmucę! Autorka rosyjska.
      Ale czytać warto!
      Buziaki :*

      Usuń
    2. Ej, faktycznie! Ale strzeliłam gafę! A w zeszłym roku była w Polsce i dość głośno oo niej było :D A ja tu się zasugerowałam imieniem i to nazwisko jakoś mi uszło :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

recenzje ponownie

Jensen - Rodzina

Pamuk - Biały zamek