My, marzyciele - Imbolo Mbue
Ostatnio trafiam na obyczajówki, które zawierają w sobie elementy emigracyjne. Taki miesiąc chyba, niestety, raz jest lepiej z takimi książkami, a raz całkiem średnio.
Jende Jonga jest Kameruńczykiem. Wraz z żoną i malutkim synkiem przylatuje do Ameryki, żeby zacząć nowe życie. Mężczyzna dzięki znajomościom dostaje pracę szofera u bogatego Edwardsa. Czy uda mu się utrzymać pracę? Jak potoczą się losy rodziny Jongi? Czy pieniądze są w życiu najważniejsze?
Fabuła i styl
Książka składa się z ponad sześćdziesięciu krótkich rozdziałów. Narracja jest trzecioosobowa. Styl powieści jest niespójny. Raz czytamy opisy napisane pięknym, wręcz literackim językiem, żeby za moment przeczytać zwyczajny opis rodem z wypracowania gimnazjalisty. Wygląda to trochę tak, jakby autorka nie umiała się zdecydować, który będzie lepszy.
Denerwowały mnie na siłę wciskane afrykańskie potrawy, afrykańskie nazwy, które nie były tłumaczone. Myślę, że miało to na celu ukazanie problemów z asymilacją w społeczeństwie amerykańskim, po prostu jednak czasami było tego za wiele.
Jak dla mnie powieść ma pokazać nam, czy pieniądze dają szczęście, czy wystarczy mieć przy sobie bliskich, żeby być szczęśliwym człowiekiem. No i to się Mbue udało, bo takie właśnie przemyślenia miałam, gdy zamknęłam powieść.
Problemem jest także to, że w książce niewiele się dzieje. Akcja niby sunie do przodu, ale czytelnik zdaje sobie sprawę, jak to się skończy i w połowie ma się wrażenie, że przed nami baaardzo długa droga do końca.
Bohaterowie
Kolejna rzecz, która mi przeszkadzała, to kreacja postaci. Tutaj też Imbolo Mbue wykazała się rozchwianiem. Z tym, że przy postaciach mam wątpliwośći, czy to na pewno był celowy zabieg.
Jende Jonga to mężczyzna honorowy. Chce pracować, godnie żyć i utrzymywać swoją rodzinę. Czasami jest zdesperowany i bardzo agresywny, ale częściej łagodny i ugodowy. Pojętny i bystry, bardzo szybko uczy się nowych rzeczy, jednak bardzo tęskni za rodzinnym Kamerunem.
Neni Jonga, żona Jendego to kobieta silna i z zasadami. Marzy o tym, żeby zostać farmaceutką. Nie chce wracać do Afryki, gdzie czeka ją bieda i stagnacja. Pragnie lepszego życia dla dzieci i jest w stanie posunąć się nawet do szantażu, byle zostać w Ameryce.
Clark Edwards, bogacz, który ponad wszystko kocha swoją pracę tłumacząc się tym, że zacharowuje się dla bliskich. Jednak pod powierzchnią tyrana ipracoholika kryje się drugie, lepsze oblicze.
Cindy, żona Clarka była dla mnie najbardziej sztuczna. Niby pomagała Jendemu i Neni, ale moim zdaniem robiła to jedynie po to, żeby pokazać bogatym przyjaciołom, jaka jest wspaniałomyślna. To kobieta opływająca w luksusy i niewyobrażająca sobie życia bez wakacji w tropikach, ekskluzywnych przyjęć, czy najbardziej modnych ciuchów.
Książkę polecam tym, którzy przy lekturze chcą odpocząć i nie spodziewają się wielkich wrażeń. A może was skłoni do innych przemyśleń, niż mnie i spodoba się o wiele bardziej? Kto wie, wszak o gustach się, podobno, nie dyskutuje.
Autor: Imbolo Mbue.
Tytuł: "My, marzyciele".
Wydawnictwo: Sonia Draga.
Ocena: 4.
Jende Jonga jest Kameruńczykiem. Wraz z żoną i malutkim synkiem przylatuje do Ameryki, żeby zacząć nowe życie. Mężczyzna dzięki znajomościom dostaje pracę szofera u bogatego Edwardsa. Czy uda mu się utrzymać pracę? Jak potoczą się losy rodziny Jongi? Czy pieniądze są w życiu najważniejsze?
Fabuła i styl
Książka składa się z ponad sześćdziesięciu krótkich rozdziałów. Narracja jest trzecioosobowa. Styl powieści jest niespójny. Raz czytamy opisy napisane pięknym, wręcz literackim językiem, żeby za moment przeczytać zwyczajny opis rodem z wypracowania gimnazjalisty. Wygląda to trochę tak, jakby autorka nie umiała się zdecydować, który będzie lepszy.
Denerwowały mnie na siłę wciskane afrykańskie potrawy, afrykańskie nazwy, które nie były tłumaczone. Myślę, że miało to na celu ukazanie problemów z asymilacją w społeczeństwie amerykańskim, po prostu jednak czasami było tego za wiele.
Jak dla mnie powieść ma pokazać nam, czy pieniądze dają szczęście, czy wystarczy mieć przy sobie bliskich, żeby być szczęśliwym człowiekiem. No i to się Mbue udało, bo takie właśnie przemyślenia miałam, gdy zamknęłam powieść.
Problemem jest także to, że w książce niewiele się dzieje. Akcja niby sunie do przodu, ale czytelnik zdaje sobie sprawę, jak to się skończy i w połowie ma się wrażenie, że przed nami baaardzo długa droga do końca.
Bohaterowie
Kolejna rzecz, która mi przeszkadzała, to kreacja postaci. Tutaj też Imbolo Mbue wykazała się rozchwianiem. Z tym, że przy postaciach mam wątpliwośći, czy to na pewno był celowy zabieg.
Jende Jonga to mężczyzna honorowy. Chce pracować, godnie żyć i utrzymywać swoją rodzinę. Czasami jest zdesperowany i bardzo agresywny, ale częściej łagodny i ugodowy. Pojętny i bystry, bardzo szybko uczy się nowych rzeczy, jednak bardzo tęskni za rodzinnym Kamerunem.
Neni Jonga, żona Jendego to kobieta silna i z zasadami. Marzy o tym, żeby zostać farmaceutką. Nie chce wracać do Afryki, gdzie czeka ją bieda i stagnacja. Pragnie lepszego życia dla dzieci i jest w stanie posunąć się nawet do szantażu, byle zostać w Ameryce.
Clark Edwards, bogacz, który ponad wszystko kocha swoją pracę tłumacząc się tym, że zacharowuje się dla bliskich. Jednak pod powierzchnią tyrana ipracoholika kryje się drugie, lepsze oblicze.
Cindy, żona Clarka była dla mnie najbardziej sztuczna. Niby pomagała Jendemu i Neni, ale moim zdaniem robiła to jedynie po to, żeby pokazać bogatym przyjaciołom, jaka jest wspaniałomyślna. To kobieta opływająca w luksusy i niewyobrażająca sobie życia bez wakacji w tropikach, ekskluzywnych przyjęć, czy najbardziej modnych ciuchów.
Książkę polecam tym, którzy przy lekturze chcą odpocząć i nie spodziewają się wielkich wrażeń. A może was skłoni do innych przemyśleń, niż mnie i spodoba się o wiele bardziej? Kto wie, wszak o gustach się, podobno, nie dyskutuje.
Autor: Imbolo Mbue.
Tytuł: "My, marzyciele".
Wydawnictwo: Sonia Draga.
Ocena: 4.
Jestem zaskoczona ilością obyczajówek w Twoim ostatnim czytelniczym dorobku :D
OdpowiedzUsuńMnie jakoś ta książka nie przekonuje, więc sobie ją daruje (nie czuję, jak rymuję!).
Buziaki :*
ciebie to dziwi? A wiesz, że mnie też? :)
UsuńJakoś mniej kryminałów ostatnio, może ja łagodnieję na starość :)